Czerwiec 2002

Uczestniczył w męce Chrystusa
Piotr Sujka

Doktoraty honoris causa Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu


Jan Chrzciciel w oczach starożytnych
ks. Mariusz Rosik

Polacy w Rumunii
Ze Stanisławą Jakimowską, wiceprezesem Związku Polaków w Rumunii, rozmawia Leszek Wątróbski

W stronę człowieka i historii-szkic do portretu Andrzeja Kijowskiego
Wiesława Tomaszewska CR

Chcę być taki silny, jak mój tatuś!
Tomasz Bojanowski

Caritas w parafii
Z Anną Dudą - przewodniczącą Parafialnego Zespołu Caritas przy parafii pw. św. Augustyna we Wrocławiu rozmawia Barbara Juśkiewicz

Miłosierdzie realną miłością
Ks. Antoni Kiełbasa SDS




Strona główna

Archiwum

W stronę człowieka i historii - szkic do portretu Andrzeja Kijowskiego
Wiesława Tomaszewska CR


Andrzej Kijowski odszedł w czerwcu 1985 r. W pośmiertnym wspomnieniu o nim Jan J. Szczepański mówił: Nie było mu dane zawrzeć wszystkich przemyśleń i doświadczeń w dziele, które uznałby za summę swojej twórczości. Nieliczni są ci, którym los pozwala to osiągnąć. Ale samym sobą, swoim życiem wśród nas, stworzył dzieło najwyższej próby: wzorzec, który pozostanie wśród godnych czci i naśladowania drogowskazów na szlaku polskiej kultury.

Kijowski zajmuje wysoką pozycję w polskiej literaturze powojennej. Jego twórczość, zaiste imponująca i różnorodna, budzi szacunek. Warto w tym miejscu przypomnieć choćby najważniejsze pozycje jego autorstwa: zbiory szkiców i felietonów literackich, jak Różowe i czarne (1957), Miniatury krytyczne (1961), Arcydzieło nieznane (1964), Szósta dekada (1972), eseje historyczne Listopadowy wieczór (1972), utwory prozatorskie, jak Oskarżony (1958), Pseudonimy i Szyfry (1964), Dziecko przez ptaka przyniesione (1966, 2001), Grenadier-Król (1971). Trzeba także dopowiedzieć, że od roku śmierci ukazało się wiele jego tekstów, by odnotować te zebrane w tomach, jak Kroniki Dedala (1986), Tropy (1986), Gdybym był królem (1988), Bolesne prowokacje (1989), Granice literatury (1991), Rachunek naszych słabości (1994), trzytomowe wydanie Dzienników (1998, 1999). A jeszcze eseje podróżnicze, tłumaczenia z literatury francuskiej, krytyka teatralna i filmowa, autorstwo scenariuszy filmowych (m.in. Wesela według Wyspiańskiego w reż. A. Wajdy, Z dalekiego kraju wespół z J.J. Szczepańskim w reż. K. Zanussiego).

Paradoksalnie trzeba by rzec, iż tak rzadka wielokierunkowość talentu wymykająca się jednoznacznym formułom krytycznym, stawia przed piszącymi niemałe trudności. Podobnie jak i bogata osobowość twórcza Kijowskiego, który w swoich tekstach bywał poważny i patetyczny, ale też kapryśnie autopolemiczny, wypowiadający kontrowersyjne opinie o ówczesnych artystycznych wielkościach. Wyrażał zarówno umiarkowany optymizm, jak i skrajny, wręcz rozpaczliwy pesymizm. Ostatni szczególnie wówczas, gdy pisał o polskiej opozycji lat osiemdziesiątych, o polskim życiu literackim i społecznym z tego czasu. Nader często, mówiąc jego słowami, "krył się za maską ironii". Odnajdujemy bowiem w jego książkach, choćby w Dziennikach, znakomite poczucie humoru, częstokroć podszytego złośliwością, sarkazmem nawet. Ale ta jego postawa bynajmniej nie była wyrazem pogardy, raczej zdroworozsądkowego dystansu. Raczej bezsilności, bezradności wobec ludzkich poczynań, wobec polskich spraw i wydarzeń, na których bieg nie miał żadnego wpływu, a które stanowiły przedmiot jego żarliwej troski. Być może dlatego dla jego poczynań literackich tak znamienne są dwa tematy: Człowiek i Historia.

Jego proza artystyczna ma charakter wybitnie personalistyczny: oto konstrukcję świata przedstawionego zwykle wyznacza biografia głównego bohatera, mocno osadzonego w rzeczywistości. Ów bohater jest zwykły i niezwykły zarazem, można powiedzieć: zwykły w swojej niezwykłości. Na co dzień doświadcza wydarzeń osobliwych, świątecznych. Chyba u żadnego z polskich pisarzy nie pojawia się tak często obraz ceremonii liturgicznych, by przypomnieć choćby wspaniały, teatralny wręcz opis krakowskiego pogrzebu marszałka Piłsudskiego w Dziecku przez ptaka przyniesionym, opisy nabożeństw w Szyfrach. Równocześnie sugestywnie szkicuje drugi wymiar codzienności: jej szarość, biedę, wyobcowanie, częstokroć jako pochodne choroby psychicznej bliskich. Jednak najtragiczniejsze ludzkie sytuacje w prozie Kijowskiego, opowiadane narracją o ściszonym tonie, potwierdzają z ducha Conradowskie poczucie odpowiedzialności moralnej. Stawiają przed alternatywą. I bohater zwykle dokonuje szlachetnego wyboru. Ale za swój wybór płaci boleśnie wysoką cenę: przekreślenia prywatnego życia i radości, które niesie, rezygnacji z sukcesu, a choćby tylko z powodzenia życiowego. Co więcej: nigdy swego poświęcenia nie żałuje.

Kijowski to także pisarz programowo zafascynowany przez dzieje, jak o Nim mówiono. Jako autor Listopadowego wieczoru pokazuje swoisty czar historii, urzeczenie jej niszczącą, unieszczęśliwiającą siłą. Uporczywie bada sytuację człowieka w historii. Ukazuje więź, jaka zachodzi między wielką historią, wielkimi wydarzeniami dziejowymi, a małą historią, historią nas, ludzi. Między tymi dwoma porządkami, przekonuje Kijowski, istnieje nie antynomia, ale relacja zwrotna. Historia zawsze dopadnie człowieka, choćby on sam ją odrzucał i przekreślał. Jest w analizach Kijowskiego osobliwa sprzeczność: żarliwa i pełna goryczy tęsknota za przeszłością a równocześnie fascynacja tym, co dzieje się "tu i teraz". Jest także pochwała czasów trudnych, postrzeganych jako szansa dojrzewania: "Gdy historia oporu nam nie stawia, gdy uspokaja się w nas polityczne wrzenie, baraniejemy i mało co nas w świecie obchodzi" - przekonywał w Podróży na najdalszy Zachód.

Po śmierci autora Tropów W. Bolecki tak o nim napisał: Gdybym miał jednym słowem określić na czym polegała niezastępowalność Kijowskiego w polskim życiu duchowym, powiedziałbym, że był on w swoim pokoleniu jednym z najświetniejszych przedstawicieli inteligencji niepokornej. I na pewno jest to stwierdzenie słuszne. Trzeba jednak pamiętać, że swoje dociekania prawdy o rzeczywistości Kijowski prowadził za pomocą sceptycznego umysłu, ale niejako w Bożej obecności. Jak pisał J. Błoński, cała Jego twórczość dokumentuje mozolne budowanie porządku wartości, z których, najcenniejsze są prawda i prawdomówność. Także dobro i piękno. Twierdził bowiem: Wiecznie żywe w literaturze pozostaje tylko to, co służy jakiejś większej rzeczy [...]. I fantomowa jest cała literatura, z której uleci duch wiary, literatura, która wśród wielu swych celów zagubi najważniejszy, jakim jest wybawienie człowieka od trwogi i śmierci wiecznej. Pisarz, który to zrozumie, stworzy dzieło najwyższej próby: wzorzec, który pozostanie wśród godnych czci i naśladowania drogowskazów.